poniedziałek, 5 grudnia 2011

"Jaka jest twoja opinia na ten temat?"

No i wzięło mnie na pisanie. "Jaka jest twoja opinia na ten temat?", czasem zatyka mnie na takim pytaniu (o ile nie chodzi o rzeczy czysto praktyczne, codzienne). Ktoś mi kiedyś powiedział że to bardzo naiwne twierdzić że nie mam zdania, i że powinnam mieć odwage mówić co myślę. Ale kurde co mam zrobić jeśli naprawdę myślę że nie mam opinii na jakiś temat? No i mam odwagę to powiedzieć przecież..

Mam przemyślenia, na wiele tematów, o tak. Zwykle za dużo żeby posłużyły one za odpowiedź na pytanie o opinię. Ale nie jestem w stanie powiedzieć czy coś jest dobre czy złe, czy lepiej będzie jeśli ktoś zrobi tak czy tak, czy ktoś się zachował w porządku czy nie w porządku. Przecież takie rzeczy są subiektywne. Pytają mnie wtedy, ok, nie wiesz, ale jak czujesz, jakie masz odczucia, jak ci się wydaje? Otóż zwykle mi się nie wydaje, bo od początku staram się być neutralna, obiektywna..

Jakie mam prawo opierać swoje opinie na odczuciach i emocjach? Będą one tylko losowe.
Jakie mam kompetencje opierać swoje opinie na wiedzy? Żebym nie wiem jak wielką miała wiedzę i tak nie wiem wszystkiego.

Wydaje mi się że są dwie możliwe przyczyny kiedy dwoje ludzi ma różne opinie, gdy nie zgadzają się ze sobą. Albo się nie zgadzają bo mówią o rzeczach subiektywnych, na który to temat dyskusja nie ma sensu zupełnie. To tak jakby mówili w różnych językach albo próbowali porównywać wartości przedmiotów w różnych walutach.

Albo drugi przypadek, jedno wie mniej niż drugie. Czy można wtedy powiedzieć że ta druga osoba ma rację? Wydaje mi się że nie, bo zawsze może przyjść trzecia osoba, która będzie wiedziała jeszcze więcej niż te dwie razem wzięte, i co, wtedy ona będzie miała jeszcze większą rację czy jak? Więc i tutaj dyskusja nie ma sensu, bo nie da się tej różnicy wiedzy wyrównać poprzez tłumaczenie, niektóre rzeczy trzeba po prostu przeżyć, i rzeczy które jedni przeżyją inni nigdy nie doświadczą.

Czasem obserwuję innych ludzi jak mówią co myślą, jakie mają zdanie, i tak strasznie strasznie widzę tą tendencyjność. Zależy skąd kto pochodzi, jakie miał doświadczenia. Niektórzy ludzie wyrażają swoje opinie totalnie bezmyślnie, po prostu kopiują to co słyszą naokoło. I nachodzi mnie myśl że w ogóle posiadanie opinii, opinii w sensie "dobre/złe", "fajne/głupie", jest czysto prymitywnym odruchem. Takim mechanizmem społecznym.

Dlatego jak ktoś mnie pyta o moją opinię w stylu "tak/nie", "dobre/złe" to mnie zatyka. Bo to jest zaproszenie do dyskusji, która nie ma sensu. Jasne, mogę powiedzieć o swoich przemyśleniach, ale nie powiem jaka jest moja końcowa ocena, bo jej nie mam, bo ona nie ma sensu. Nie chcę mieć ustalonej opinii na żaden temat, mogę mieć tylko ustalony aktualny stan wiedzy. Wydaje mi się że zamykanie się w opiniach ogranicza i hamuje.

Poza tym, naprawdę, nie potrafię tego robić.

W zasadzie można to streścić: to jaką kto ma opinię zależy od tego co przeżył. Co jest dość oczywiste. Albo jedna osoba wie mniej niż druga, albo po prostu wie co innego. Ale co jeśli ktoś wie tyle że sobie uświadamia bezsens samego pytania?

Albo to po prostu jest ambiwalencja :) Brak potrzeby opowiedzenia się po którejś stronie. To przewaga czy upośledzenie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz