środa, 23 listopada 2011

Windows Mobile

Prezentacja Nokii&Microsoftu. No genialne.

Żeby deployować napisaną przez siebie aplikację na telefonie trzeba być zarejestrowanym developerem Windows Mobile, i program deployjujący po podaniu użytkownika i hasła odblokuje telefon, co dopiero umożliwia zainstalowanie aplikacji. Można tak zrobić na maksymalnie trzech różnych telefonach. To dla bezpieczeństwa. Jeśli ktoś jest np. testerem na uniwersytecie może się upominać o przyznanie większego limitu, w takim przypadku "proszę nam wysłać maila". Oczywiście firmy muszą za takie konta developerskie płacić.

Aplikacja działająca na telefonie może jednorazowo pobrać maksymalnie 10MB danych. Na wszelki wypadek, gdyby użytkownik miał jakąś wymagającą aplikację w tle, żeby mu nie zjadało baterii. Bardzo miło z ich strony. A co jak użytkownik chce coś ściągnąć z internetu? W końcu to ma być telefon do interakcji z internetem.

Ale aplikacje są wielowątkowe i mogą działać w tle! Aplikacja działająca w tle działa z maksymalną częstotliwością uruchomienia co 30 minut przez maksymalnie 15 sekund. Przy czym zablokowane są wszelkie urządzenia wejścia-wyjścia. Też dla bezpieczeństwa, a "przecież jak nie dostanę nowych wiadomości ze świata przez 30 minut to świat się nie zawali", no świetne wytłumaczenie, a co z aplikacjami korzystającymi z namierzania GPS w tle?

Te ograniczenia powinny być określone w każdej aplikacji oddzielnie, a nie telefonie! Microsoft jak zwykle robi z użytkowników głupków, i widzę że robi głupków nawet z programistów.

To tylko takie losowe spostrzeżenia.

Hehe, no i końcowe słowa: Microsoft zawsze patrzył z punktu widzenia programisty i próbuje teraz się dostosować do użytkownika. Joł.

Mam wrażenie że tam pracuje grupa przypadkowych ludzi która z reguły więcej gada i robi niż myśli. Totalny brak logiki, i widać to z każdej strony. Wymyślają sobie co użytkownik może chcieć w danej chwili zrobić i dodają tą funkcjonalność, z tym że nie myślą o tym że nie każdy użytkownik będzie korzystał z telefonu w sposób taki jaki oni sobie akurat założyli. Taki zlepek "udogodnień", które mogą równie dobrze być utrudnieniami dla innych.

Jednak Google rządzi. Dobry design to nie wtedy jak mamy miliard dostępnych funkcji w których nie możemy się połapać, ale to też nie taki gdzie wszystko jest tam gdzie byśmy się spodziewali że będzie (poza tym nie da się dogodzić wszystkim). To taki którego używając nagle zdajemy sobie z zaskoczeniem sprawę że w zasadzie zadanie które chcieliśmy wykonać jest o wiele prostsze i przejrzyste niż z początku myśleliśmy.. taki interfejs przedstawia prosty koncept wykonywanej czynności, nawet w pewnym sensie uczy użytkownika jak ma ogarnąć zadanie które ma wykonać. I zaprojektowanie takiego interfejsu wymaga osobnego wysiłku, chwili refleksji, no i trochę geniuszu. Ta praca w to włożona może nie jest widoczna, ale naprawdę jest odczuwalna.

To tak jak dzisiejszymi ekranami dotykowymi. "Ekran dotykowy jest łatwy w użyciu, bo naturalnie używamy dotyku w codziennym życiu, i klawiatura jest w pewnym sensie sztuczna." Tak, dlatego wszystkie nowe telefony mają te ekrany dotykowe zamiast klawiatury. Szczegół że napisanie smsa nagle trwa trzy razy dłużej. Co z tego że ekran jest dotykowy jeśli nie działa tak powinien? W zasadzie jest on bardziej sztuczny od klawiatury, bo na klawiaturze chociaż czujemy te guziki, a w takim ekranie nie wiadomo co się w zasadzie dzieje.

Albo błyszczące ekrany brr.. tyle nielogiki jest w tej nowoczesnej technologii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz