środa, 17 października 2012

Eh, telepatia

Strasznie często zdarza mi się powiedzieć coś tylko w części, niedopowiedzieć, zakładając że reszta jest oczywista.

Znam dobrze ten moment oceny. Pytam siebie czy wystarczy tyle informacji co podałam: analizuję wszystkie możliwości i jeśli biorąc pod uwagę wszystko co powiedziałam, wszystko co wiem, i wiem że ta osoba wie, jeśli biorąc to pod uwagę można wydedukować tylko jedną rzecz i jest to rzecz o którą mi chodzi to zakładam że wszystko jest jasne.

No i potem powoduje to wiele nieporozumień. Bo ludzie z reguły nie dedukują ani nie analizują.

Ciekawe czy gdyby ktoś powiedział mi to samo co ja, czy bym się domyśliła czy też zrozumiałabym inaczej. Tzn czy działa to w obie strony. Bo jeśli nie to jest to po prostu moja głupota.

No ale to nie jest tak jak się może wydawać. Że mówię cokolwiek co mi przyjdzie na myśl bez dokładnego przemyślenia. Ja właśnie analizuję wszystko i staram się powiedzieć to minimum które by definiowało jednoznacznie o co mi chodzi. A brzmi to chyba jakbym mówiła cokolwiek a resztę próbowała przesłać telepatycznie.

No ale po co ta oszczędność transferu? :D Powód jest jasny... im mniej informacji tym mniejsze prawdopodobieństwo popełnienia błędu. I mniejszy wysiłek dla drugiej strony. Bo to samo robię gdy ktoś mi coś wyjaśnia. Staram się zredukować jego wypowiedź do minimum stwierdzeń określających to o co mu chodzi. Większość pytań jakie zadaję ma na celu wykrycie zależności i pokrywających się stwierdzeń, żeby nie motały. Dopiero jak już mam obraz tego minimum to zaczynam się wczytywać w treść.

Tak, bardzo często to robię, kurde nawet jak piszę, staram się nakreślić tylko punkty zaczepienia, a reszta jest do wydedukowania.. głupio jeśli ktoś nie ma tego zwyczaju.. wtedy to pewnie brzmi jak sieczka niepowiązanych i chaotycznych stwierdzeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz